Gęsty zapach ogórkowej
Ostatnia sobota to była wiosna w najczystszej postaci, a my przygotowaliśmy 399. Zupę. Co prawda, pogoda nie była idealna, ale na Przemysłowej cudowna aura unosiła się w powietrzu, gęstym zapachem ogórkowej. I to takiej ogórkowej, która zasługuje na Oscara. 30 kg pyr, kilka kilogramów żeberek i dodatkowe kilka kilogramów marchewki, pietruszki, selera... Nie dziwi mnie, że na dworcu ustawiła się spora kolejka po dokładki. I to chyba ta genialna, radosna zupa sprawiła, że i humory dopisywały. Było jakoś inaczej – wesoło i spokojnie.
Nasi dworcowi goście, zajęci jedzeniem, znaleźli chwilę na krótkie pogaduszki, trochę uśmiechów. Często wracam z dworca z niepokojem o czyjś los, z rozterkami w głowie, rozmyślając nad problemami, które dostrzegłam lub o których usłyszałam.Tym razem wróciłam z uśmiechem, zadowolona i taka… radosna. Miła odmiana.
Wydaje mi się to czymś naturalnym, że czasem ma się już tak dość smutku, że w środku budzi się chęć tupnięcia nogą i nagła potrzeba uśmiechu. Chyba właśnie taki moment na dworcu uchwyciłam.
Oby te dobre nastroje utrzymały się jak najdłużej. Może optymizm przyniesie komuś chęć zmiany i utrzymania spokoju na dłuższą metę. Trzymam za to kciuki. Tymczasem zostawiam Was z życzeniami spokojnego dnia i jak najwięcej uśmiechu. W tym zwariowanym świecie trzeba sobie pozwolić na odrobinę radości.
Trzymajcie się ciepło!
Wasz zupowy wolontariusz, Małgośka