Aktualności
Smaczna gulaszowa
Pierwsza sobota tego roku to nasze 275. spotkanie z osobami potrzebującymi przede wszystkim ciepłego posiłku, ale też rozmowy, uśmiechu, dobrego słowa. Czasami też tego, żeby ktoś w nich uwierzył zanim oni uwierzą w siebie. Na dworcu czekała na nas spora kolejka. Gdy otworzyliśmy termos słyszałam tylko „ale pachnie”. Gulaszowa była smaczna, aromatyczna, rozgrzewająca i rzeczywiście zapach był przedni. Kolejka zdawała się nie kończyć. Po 20 minutach nie było już kanapek, po 30 zupy, kawy, herbaty i ciasta. Medycy zmieniali opatrunki, Magda robiła zapisy na rzeczy, które wydamy jutro.
Pożywna meksykańska na pożegnanie 2022 r.
Wczoraj pożegnaliśmy rok 2022. Tradycyjnie, jak w każdą sobotę wychodząc z posiłkiem do osób potrzebujących. Tym razem była to gęsta, sycąca zupa meksykańska. Pikantna i rozgrzewająca. W oddali słychać było od czasu do czasu fajerwerki. Okres świąteczno-noworoczny to trudny czas dla tych bez domu. Częściej widać łzy w oczach. Potrzeba przytulenia się do drugiego człowieka jest silniejsza. Wtedy można tylko być, uśmiechać się, potrzymać za rękę, popatrzeć w oczy. Nie można zabrać nałogów, depresji, traum i chorób. Życzymy Wam i sobie tego trwania przy drugim człowieku.
Jak to było z tymi namiotami
Jeden z rozstawionych przez nas namiotów termicznych wzbił się na wyżyny, ale zanim on to zrobił, musieliśmy my wszyscy. Większość widzi finał – stoi namiot. Nieliczni tylko wiedzą, ile przez ostatnie 4 tygodnie było potrzebne wsparcia różnych osób, otwartości serca, zaangażowania, wątpliwości i próśb o pomoc. Tej zimy, którą zaliczamy do ciepłych, parę dni mrozu spowodowało, że w naszym mieście zamarzły znane nam dwie osoby. Jedną udało się uratować wyprowadzając z hipotermii (palce u nóg są zagrożone amputacją). Można bezczynnie na to patrzeć - przecież co roku tak się zdarza.
Wreszcie się udało! Sprowadziliśmy namioty termiczne
Dzisiejszy dzień był ciepły i słoneczny, ale prawda jest taka, że mamy zimę. Mróz jest bardzo niebezpieczny dla osób, które przebywają w miejscach niemieszkalnych, więc sprowadziliśmy z Czech namioty termiczne, które są awaryjnym schronieniem przed zimnem dla osób, które z różnych powodów nie chcą lub nie mogą skorzystać z pomocy instytucjonalnej. Bez wsparcia wielu byłoby to niemożliwe. Dziękujemy! Zadanie zostało sfinansowane ze środków publicznych Miasta Poznania. #poznanwspiera
Świąteczna nuta - małe i większe skrzaty
Zupa 273. Pewnie nawet gdyby sobota wypadła w niedzielę, to i tak byśmy gotowali, bo dla nas „w każdą sobotę” oznacza każdą, bez wyjątków, nawet w tą 24 grudnia. I jak to w święta - było wesoło, głośno, pachnąco i pracowicie. Świąteczna nuta towarzyszyła nam w przygotowaniu kanapek, w kuchni czarował się bigos, małe i większe skrzaty pakowały paczki ze smakołykami na zaś i na później, dołączając kartki z życzeniami, które dostaliśmy od Was. Ciasta, pierniki, dary z ubraniami, wpadały do nas nie przez komin, ale były przynoszone przez Was.
Działanie w niedoczasie
Już jutro kolejna Zupa, a tutaj dopiero relacja z 271. Bywa i tak, że „niedoczas” powoduje, że trzeba czas dzielić na sprawy ważne i ważniejsze. Grudzień po prostu taki jest i tyle. Ostatnia sobota to praca pod presją czasu. Bazarek w naszej siedzibie, świąteczny jarmark na Wildzie i sobotnie gotowanie dla naszych Zupowych Przyjaciół. Tak sobie "dołożyliśmy" i nie żałujemy. Było trochę nerwowo, pracy było dużo, ale jak zwykle z taką ekipą jak zupowi wolo nie ma rzeczy niemożliwych.
Początek zimy
270. zupę przygotowaliśmy wspólnie z wolontariuszami Fundacja Orange, którzy przyjechali do nas z darami spożywczymi i kosmetycznymi oraz z wolontariatem pracowniczym firmy PwC Polska. Było trochę tłoczno, ale pracy dla nikogo nie zabrakło. W kuchni zarządzała Zuza, która gotowała tym razem sycącą i gęstą fasolową. Zrobiliśmy 150 kanapek, dużo litrów ciepłych napojów, do każdej kanapki dorzuciliśmy trochę witaminy C w postaci mandarynek, bo pogoda jest jaka jest. Docierają do nas nadal nowe osoby.
Posiłek rozdany do ostatniej porcji
269. zupę przygotowała dla nas ekipa z Obiadkowo - obiady domowe. Pyszności! Polecamy z całego serca. Dzięki temu mogliśmy wybiec myślami nieco naprzód i przygotować się na nadchodzące już za kilka tygodni Święta. Po kilku godzinach pracy w okolicy naszej siedziby można było poczuć zapach bigosu. Podobno zapach jest najtrwalszym nośnikiem wspomnień. Może dlatego wszystkim udzieliła się tak radosna, świąteczna atmosfera. Nasi wolontariusze, ekipa z Erazmusa oraz kwiat polskiej młodzieży z klas przeważnie ósmych zmieścili się na Przemysłowej. To już był pierwszy sukces tego dnia.
Jeszcze więcej osób w potrzebie
Za nami 268. Zupa. W sobotę podczas naszego gotowania zaczął padać śnieg. Według wskazań termometru nie powinno być aż tak przenikliwie zimno, a jednak… Ugotowaliśmy więcej zupy, zrobiliśmy więcej kanapek, bo ostatnio znacznie więcej osób przychodzi i jest obawa, że może nie dla każdego wystarczy. Jakieś 150 osób w kolejce. Sypie śniegiem, nawet pod dachem czujemy jak marzną nam dłonie. Chcemy szybko każdemu nalać miskę gorącej zupy, kubek ciepłej kawy i chociaż na chwilę spowodować, żeby zrobiło się ciepło w ciele i w sercu. Kolejka wydaje się, że nie ma końca.
Pracowity tydzień
To był bardzo pracowity tydzień. Zaczęliśmy go od naprawy „zupowozu”, który - jak może pamiętacie - odmówił posłuszeństwa w ubiegłym tygodniu. Na szczęście, przyczyną był jedynie mocno rozładowany akumulator. Niemniej, trzeba go było odłączyć, wyjąć, naładować i ponownie zamontować. To wielkie nic, gdy robi się to we własnym garażu, ale w aucie odległym od niego o blisko 10 kilometrów naprawdę sprawia kłopot. W środę trzeba było zrobić zakupy. Oj było co dźwigać! To nie tylko produkty spożywcze, ale również ogromne kartony naczyń, które może nie są ciężkie, ale wypełniły auto po dach.
Strony
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- …
- następna ›
- ostatnia »